kryss napisał:
hilton- zdaje sie sie ze pracujesz w norweskim urzedzie,wiec jestes urzednikiem panstwowym jakby nie bylo.zasiegneli opini w twoim miejscu pracy,pewnie masz dobra,wypytali przelozonych,a wizyta w domu byla tylko formalnoscia.
gdyby bv odbieralo dzieci urzednikow to tak jakby to panstwo strzelalo sobie w stope,bo co bylby pozniej wart taki urzednik...
Mysle ze tu nie miejsce na to aby pisac gdzie sie pracuje. Ale powiem ci ze wtedy a byl to rok 2009 pracowalam w firmie architektonicznej na 15 godzin tygodniowo, dalej - byl wrzesien i moje dzieci byly tu juz nielegalnie, bo pozwolenie skonczylo sie im 15 lipca, a nowe nadal nie przyszlo bo nie mialam podpisu ojca, dopiero w polowie pazdziernika dostalam papiery ze juz nie ma pozwolen i musze sie zglosic po registreringsbevis.
Wiec mieli sie do czego przyczepic. Fakt, moj pracodawca dal mi referencje dzwoniac do BV, ale dzwonil dlatego, ze ja nie poszlam na wyznaczone spotkanie, dlatego, ze nie wiedzialam o tym - akurat sie przeprowadzilam i za pozno zmienilam adres.
Podsumowujac, matka olewa bv, nie stawia sie na spotkanie, maltretuje fizycznie dziecko, zarabia malo kasy... nic tylko zabrac dzieci, a nie zabrali, WIEC O CO CHODZI?